Susze - teksty - archiwum
Zbiorczo
SUSZE 11/03/2022, godz. 00:59 Kto czyta nie błądzi. Wpis z dnia: 10.03.2022 godzina: 23:40 koniec Jak wiadomo, w niektórych przekazach sprzed iluś tam lat liczonych w tysiącach były teksty pisane !!!, które jakby miały przestrzegać ówczesną ludność tego Świata przed różnymi zachowaniami. Można się zastanawiać czy jest jakieś podobieństwo z tym co ja piszę. Pewnie jest. Tyle, że, jak widać, mało kogo to obchodzi. Albo, wręcz odwrotnie. Obchodzi, tylko nie w taki sposób jak powinno. Z, drugiej strony, wiadomo, co oznaczało i czym kończyło się takie, jakby nieprzestrzeganie. Oczywiście to pewnego rodzaju analogia. Albo coś co można określić słowem schemat. Lub cechy wspólne epok. Jak już kiedyś pisałem, ja jestem jakby odkąd pamiętam (odkąd sięgam pamięcią) "tak zdolny". Niczego nie muszę ćwiczyć żeby umieć robić coś takiego. Oczywiście, jak wspomniałem nie wiem czy to efekt związany z genetyką urodzeniową czy może ktoś w moim wczesnym dzieciństwie jakoś "przejął" moją osobowość. Było tak, że przez pierwszych kilka lat mieszkałem na innej ulicy. Chyba na drugim piętrze. Ochrzczony byłem w innym kościele. Odpowiednim dla tamtej ulicy. Potem po przeprowadzce mieszkałem niżej. I, na religię i do komunii poszedłem też w innym kościele. Tak, że już samo to mogło stanowić pewnego rodzaju katalizator i różne inne, energetyczne funkcje i, jakby dysfunkcje. To temat na większy tekst typu co ma na co wpływ. W, Świecie fizyki i chemii, a, to co ludność tego Świata rozumie jako chemię i fizykę to tylko drobna część tego czym te dziedziny są. I, tego, co się tymi słowami określa. Dobra, bo zapomnę o czym miałem pisać. Czyli. Od Listopada 1962 (chyba, bo nie wiem) kiedy to podobno zaistniałem, ktoś mógł, a, wtedy już od wielu lat, albo jeszcze dłużej, były robione różne badania nad tak zwanymi dziedzinami paranaukowymi z zakresu telepatii i innych takich, nieopanowanych dziedzin związanych z człowiekiem i środowiskiem jako takim. Chodzi o to, że mogło tak być, że ktoś z takich w jakiś sposób zarejestrował się na mojej częstotliwości i mną, na przykład jakoś sterował. Albo podawał mi jakieś informacje. Mogło też być tak, że takim kimś mógłby być ktoś z naszej przyszłości. Być może kiedyś opanują sztukę rozpoznawania częstotliwości danej osoby. Coś jak odciski palców, które podobno są jednorazowe. I, być może będą umieli zastosować ją względem kogoś, kto już nie żyje, ale mają na niego namiar. Chyba o tym jeszcze nie pisałem. Kiedyś, gdy miałem około 9. lat, nie pamiętam dokładnie (chociaż chciałem zapamiętać) wyszedłem sobie wieczorem, około dziewiątej, chyba to było lato, na dwór. I, tak, jakby ni stąd, ni zowąd zacząłem jakby "nadawać". Coś w stylu, że chciałbym być Chrystusem i w ten deseń. To były już lata 70.te. A, wiadomo, jaki był wtedy klimat społeczny w PRL. I, po jakimś tam, dość krótkim czasie tego mojego nawijania jakbym nawiązał jakiś, telepatyczny, rzecz jasna, kontakt. To raczej byli ludzie. Z, tego co pamiętam było ich trzech. I, tak, jakbyśmy zaczęli telepatycznie rozmawiać. Wyglądało to mniej więcej tak, że najpierw jakby ktoś z nich powiedział coś w stylu: wreszcie cię znaleźliśmy. Nawet było to dokładnie tak. I, dalej były jakby pytania o to czy faktycznie chcę i dlaczego i takie tam. Ten jeden był jakby za tym, żeby mnie "zaakcpetować". Jak rozumiem, jako kandydata na taką funkcję. Drugi z nich był sceptyczny względem mnie i tego, żeby mnie jakby uznać za "godnego" kandydata. Uważał jakby, że za bardzo chcę. Że, się nie nadaję. Ten trzeci był jakby taki małomówny. I, ani w tę ani wewte. Taki w stylu: może się nie nadać (ja) i może się nadać. Ten pierwszy był jakby bardzo za. O co tu chodziło? O, to, że szukali Mesjasza. A, właściwie kandydata na Mesjasza. Bo, jak zrozumiałem, to byli Żydzi. Tacy z religijnego sortu. I, to tacy, nie jacyś zwykli, tylko tacy jakby z jakiejś elity albo grupy ludzi, którzy zamierzali działać w tym kierunku żeby osiągnąć cel. I, to nie dopiero teraz gdy była ta telepatyczna rozmowa. Zaznaczam, że nikogo nie słyszałem, ani nie widziałem. Czyli to nie było tak, że uważałem, że "rozmawiam" z kimś kto jest obok mnie tylko inni ich nie mogliby zobaczyć. To było tylko telepatyczne. Coś jak przez telefon tyle, że inną metodą. Tak więc ta ich działalność była już jakby od dawna. Takie odniosłem wrażenie. Tyle, że coś mi zaczęło się w nich po jakiejś chwili nie podobać. Zacząłem podejrzewać, że chcą mnie w coś wrobić wykorzystując moją, jakby chęć do bycia Chrystusem. To był jakby znacznik, żeby się mną zainteresowali. Bo, z tego co zrozumiałem gdy ze sobą rozmawiali zastanawiając się czy się nadam czy nie to oni szukali nie tyle Chrystusa takiego jakby prawdziwego, ale kogoś z kogo mogliby zrobić Mesjasza. Ale chyba po to, żeby móc go złożyć w "ofiarze" (ofierze). Mieli jakby taki plan do zrealizowania. Oczywiście tego mi nie mówili i między sobą też tego nie mówili. Ale, jako, że też jestem telepatą to wyczułem nie tylko podteksty, ale też te myśli, których nie wypowiadali. Chyba u tego trzeciego. Co jeszcze wyczułem? Że, też szukali prawdziwego Chrystusa. Ale nie po to, żeby go forować, ale raczej po to, żeby go ubezwłasnowolnić. Nawet mnie pod tym kątem badali. Telepatycznie, rzecz jasna. Ale chyba nie wyczaili kim jestem. Albo wiedzieli, tylko postanowili wykorzystać mnie do swoich celów. Bo też mogło tak być. Trwało to wszystko około piętnastu minut. Potem chyba się rozłączyli, a, ja poszedłem do domu. Coś tam jeszcze w międzyczasie było. Głównie to, że zacząłem być podejrzliwy. Jak już kiedyś napisałem już w wieku około czterech/pięciu lat miałem różne odczucia dotyczące nie tylko tak zwanej przyszłości, ale też tego, że nie jestem zwykłym człowiekiem. Czyli to było na tym pierwszym mieszkaniu. Może oni też wtedy mieli na mnie namiar, tyle, że po przeprowadzce go stracili, bo zmieniły się parametry pobytu. A, ja mogłem wtedy jakby się nie odzywać w tym zakresie. Ale było też inne odczuwanie. Zupełnie inne. I, to takie z dużo wyższej półki. Nie będę opisywał jakie, bo dużo by pisać. Ale ma związek z tak zwaną miłością. Miłość to też energetyka więc i oddziaływanie. Nie tylko osobowe, ale tak, jak każde inne, także ogólnoświatowe. I, jeszcze jedna kwestia. Samotny biały żagiel. Gdy miałem napisać "Samotny biały liść albo liść albinos" (24.11.2012) to wcześniej miałem napisać właśnie odnośnie samotny biały żagiel. Tyle, że mi się nałożyły wydarzenia więc z tego wpisu o żaglu zrezygnowałem. Wiadomo, że, bo to chyba książka, napisał ją Rosjanin. I, jakby dość dobrze pasuje do obecnej sytuacji Prezydenta Rosji. Tyle, że to chyba on uważa się za taki samotny biały żagiel. Bo, inni, jak wiadomo, też w Rosji, chociaż nie wszyscy, uważają go raczej za inny kolor niż biały. Tak, jak w tamtym liściu, który uważał, że jest biały, a, był jakby czarny. Czyli, to, co z indywidualnego punktu widzenia wydaje się być czymś właściwym z innego punktu widzenia jest czymś bardzo niewłaściwym. I, odwrotnie. Czyli, to też jest jakby oddziaływanie chemiczne albo fizyczne. Chemia i Fizyka to chyba jedno i to samo. Tyle, że inaczej postrzegane. Coś, jak obraz w telewizorze, który tak naprawdę jest jakąś funkcją albo czymś takim. Jeszcze odnośnie tych telepatycznych kwestii. Wiadomo, że jakiś czas temu było coś takiego, że przeszukiwano internet pod kątem czy ktoś napisał jakieś słowa klucze. Chodziło o potwierdzenie, że takie przekazy telepatyczne mają miejsce. I, o znalezienie tego kogo "szkolili"? Pewnie nie znaleźli i pewnie dlatego kilka lat temu miał być w Izraelu ktoś, kto miał być Mesjaszem. Albo uznali, że się "znarowiłem". I, że nie nadaję się do ich "zadania". To całkiem możliwe, bo próbowałem. SUSZE 09/05/2021, godz. 20:15 Cofam dobrobyt wpis z 08.05.2021./09.05.2021 Zrobię pionowe (z naszego punktu widzenia) plamy na ziemskim Słońcu. Zrobię też tak, że całe Słońce, z, każdej strony, będzie czarne/ciemne. Może jeszcze w Maj. Ważne. Kilka dni temu błysła mi taka myśl, że PiS przegra wybory. I, to bardzo dotkliwie. Było to tak, jakby to już było zatwierdzone. Chodzi o to, że PiS nie spełnił moich oczekiwań. Pewnie to potwierdzenie tego co kiedyś pisałem o sugestii o dwóch kadencjach czy jakoś tak. Niby klimat sprzyja PiS, ale, wiadomo, że, to, że coś się wydaje, nie znaczy, że takie jest albo będzie jak się wydaje. Pisałem kiedyś, że, gdy się nie odzywam to gorzej niż gdybym pisał. Bo wtedy robię coś o czym nie chcę informować. Do tego sam fakt, że nie informuję jest jakby bodźcem do tego, żeby kataklizmy i katastrofy działy się częściej i z mocniejszym skutkiem. To jest jakby zamienne z tym co opisywałem, że, gdy używam pewnych odniesień to wtedy też. Chodzi o to, że, pisząc jakbym to ja robił przyblokowuję to co ma się wydarzyć. Oczywiście to nie musi znaczyć, że ja to wszystko robię ani tego, że ja tego nie robię. Czasami to wygląda tak, a, innym razem właśnie odwrotnie. To może być jakby czysto fizyczne lub tym podobne. Na przykład, tak, jak (podobno) trzeba strzyc włosy gdy jest pełnia bo wtedy rosną, a, nie gdy jest nów, bo wtedy nie rosną (??) tak może też być (niekoniecznie z Księżycem, ale może też) chociażby z jakimiś oddziaływaniami magnetycznymi, albo z dniem/nocą i tym podobnymi uwarunkowaniami. Różne rzeczy mogą mieć wpływ na postrzeganie, ale też na świadomość i na reagowanie. Tak, jak po wypiciu alkoholu zmienia się postrzeganie i reagowanie, tak, jak po jakiejś przyjemności też zmienia się postrzeganie i nastawienie, tak samo po różnych innych czynnikach zmienia się nie tylko postrzeganie, ale też nastawienie. Dobrze. Ale miało też być o czymś innym. Pisałem ostatnio odnośnie odblokowania tak zwanej śmierci. To nie jedyny czynnik, który kiedyś blokowałem. Było ich sporo. Między innymi tak zwana niewidzialność. Czytałem też różne bajki o byciu niewidzialnym. To też był dla mnie motyw do tego, żeby zastosować coś takiego względem siebie. Co, jak się wydaje, choćby po tym, że nie było dla mnie zbiórek, też w jakimś stopniu się zrealizowało. Ale nie tylko tak. Tu, od razu małe info dla tych, którzy też sobie coś takiego fantazjowali. Chodzi o to, że takie autoprogramowanie może potem być zapomniane, ale dalej funkcjonować i się rozwijać. Co może skutkować tym, że po iluś latach (wydaje mi się, że już o tym pisałem), gdy już nie będziemy tego potrzebować albo chcieć to autoprogramowanie będzie wywierało wpływ na życie. A, ten ktoś będzie się zastanawiał czemu mu się coś takiego robi. Chodzi o to, żeby nie robić (nawet gdy wydaje się, że będzie się umiało to kontrolować) czegoś w taki sposób, żeby potem o tym zapomnieć. Ciąg dalszy. Nie tylko tak, jak napisałem się zrealizowało. Również na inne sposoby. Kiedyś jechałem pociągiem i gdy konduktor sprawdzał bilety to tak sobie trenowałem "niewidzialność". Czyli zanim do mnie doszedł to jakby przestawiłem się w taki tryb, żeby mnie nie zauważył. I, kilka razy tak mi się udało, że mnie ominął jakby mnie nie było. Nawet inni pasażerowie trochę mi się przyglądali, że, czemu mi nie sprawdził. Czy to jakaś zbieżność? Wielu powie, że tak. Może. Ale może i nie. W, każdym bądź razie usuwam tę zaporę odnośnie mnie więc należy spodziewać się, że coś się zmieni. Odnośnie telekinezy. Kiedyś oglądałem (i, to któryś raz) program w tv, w, nocy, taki z wróżkami. I, czasami próbowałem też tego co określa się jako telekineza. Nie udawało mi się albo nie zauważyłem. Ale, kiedyś, gdy była Joanna Gulweig to gdy tak sobie trenowałem, chyba z jej długopisem, to, zdaje się, że długopis poruszył się jakby sam z siebie. Nawet chyba napisała coś o tym na swoim koncie na Fb. Wydaje mi się, że u innych też coś poruszyłem, tylko może nie było tego widać. Albo poruszyło się już po programie. Wiadomo, że obraz tv jest chyba przesunięty w czasie do rzeczywistego czasu rejestracji więc trzeba to chyba brać pod uwagę. Ale wydaje mi się, że telekinezą też bym umiał się posługiwać gdybym odpowiednio się nastawił. Zrobię ofertę dla Rosji odnośnie pogody na te ich święto 9. Maj. Już chyba oferowałem tego typu usługę - bez zainteresowania. Jeżeli jesteście zainteresowani na przyszły rok ładną pogodą na swoje święto w 9. Maja to możecie, zamiast rozpisywać jakieś przetargi na rozpraszanie chmur zamówić u mnie ładną pogodę. Jak dla Was, to koszt tego to pięćdziesiąt milionów złotówek. Macie tam swoich milionerów więc to chyba żaden kłopot. A, święto (i wizerunek) jest chyba wart takiego wydatku. Pół roku na zastanowienie się, potem, od Grudnia, cena rośnie o dziesięć milionów złotych miesięcznie. SUSZE 03/05/2021, godz. 16:38 Nietypowo albo typowo. wpis z dnia: 02.05/03.05.2021 Wiadomo, że pisałem, że jestem "leniwy". I, że lepiej, żebym nie chciał wziąć się do pracy. Wiadomo, że pisząc praca nie mam na myśli zwyczajnego zatrudnienia, tylko to co robię. Wiadomo, że pisałem kiedyś, że używając różnych terminów (ale nie tylko tak) mogę realizować pewne wydarzenia. Mogę odnosić się zarówno do dowolnego imienia tak zwanego BOGA, BOGINI, BOGÓW itp., jak też do idei jako takich. W, sumie, to pewnie jest tak, że jakieś imię (tak się niby tłumaczy imiona i wiele innych wyrazów) coś znaczy i, tym samym coś może. Wiadomo, litery, sylaby, głoski, spółgłoski itp. Też takie, których w ogóle się nie tworzy ani nie używa. Oczywiście dźwięki to jedna z możliwości. Są też gesty, myśli, nastawienie jako takie i wiele innych. Wiadomo, że jedne robią za planowanie, inne za zaopatrzenie, jeszcze inne za realizację itp. Tak, jak w fabryce, albo w jakiejś korporacji. Ale nie o tym miało być. Jeszcze coś z dzieciństwa. W, szkole podstawowej chodziłem (tak mi się zdaje, bo za bardzo nie pamiętam), chyba przez jakiś czas do jednej klasy z kimś, kto, jak przypuszczam, jest dzisiaj burmistrzem w Świebodzicach. Nie pamiętam, która to była klasa. Na pewno nie piąta więc albo wcześniej, albo później. Chyba, że ten kto jest burmistrzem to zupełnie ktoś inny, a, zbieżność imienia i nazwiska jest przypadkowa. W, każdym bądź razie, gdy go wybrali to sobie przypomniałem, że (tak mi się zdaje, ale z, pamięcią jest tak, że, wydawać może się jedno, a, być mogło zupełnie inaczej), kiedyś w klasie powiedziałem do niego, coś, już nie pamiętam co, ale użyłem zwrotu w stylu: Ty, burmistrz. On, wiadomo, zdziwił się co ja mówię. Nawet zapytał co ja gadam, chyba nawet do kogoś to powiedział, że ja tak powiedziałem. Ale nie chciałem nic więcej powiedzieć więc temat się skończył. Pisałem już o tym, że wtedy w Polsce można było łatwo być posądzonym o bycie psychicznie chorym gdy coś takiego się prezentowało więc wolałem nie dawać pretesktu do zakwalifikowania mnie na takie badania. Miałem też mu wtedy powiedzieć o tym, co się teraz ma dziać, ale, jak napisałem, dałem sobie na wstrzymanie. Już o tym kiedyś wspominałem, że, od wczesnego dzieciństwa wiedziałem bardzo dużo o tym co się kiedyś wydarzy. Czasami to było jak ten strumień wiedzy w filmie Bitwa o Ziemię. Tyle, że bardziej obciążające psychikę. Zwłaszcza, gdy miało się wydarzyć więcej zdarzeń z różnymi tragicznymi skutkami. Wracając do tematu stosowania różnych formuł. Kilka już zaprezentowałem. Teraz napiszę odnośnie tych dwóch świadków o których jest w którymś z tych tekstów uważanych za religijne. W, sumie nie wiem jak to ująć w wyrazy. Sens ma być taki, że (chyba już kiedyś o tym napomknąłem) jestem (też) jednym z tych dwóch świadków. Zaczynam tak delikatnie, po to, żeby czytelnicy mogli skonfrontować to z tym co w ciągu miesiąca albo krócej będzie się wydarzało. Jeszcze jedno. Pisałem o tych pięciu bilionach (o pieniądzach piszę, gdy chcę przystopować ciężar wydarzeń. Już to opisywałem) euro dla mnie za anulowanie wirusa. Odzewu nie było (zawsze czekam mniej więcej dwa tygodnie) więc anuluję, ale moją ofertę. Tym samym oferta jest już nieaktualna. Odnośnie tego co ostatnio napisałem. Wiadomo, że trzęsienie w Japonii było jakby spektakularne, bo chyba w tym samym regionie co z tym z tsunami. I, to chyba drugi raz w tym roku. Bo, chyba w Lutym albo w Styczniu też tam było. I,chyba też coś o tym pisałem w tym roku. Jakiś miliarder też zmarł. W, Polsce też znany aktor zmarł. Odnośnie Słońca. Chyba na Czerwiec tamtego roku pisałem, że coś będzie na Słońcu. Nie pamiętam, czy pisałem, że powtórzę w tym roku. Jeżeli nie, to piszę, że chyba coś zrobię. W, sumie na Słońcu już się więcej dzieje. Też już o tym pisałem. Na Marsie zrobię silne trzęsienie Marsa - naukowcy jakby odkryli, że Mars się trzęsie. Też po tym, gdy napisałem, że uruchomię tam nowe siły. Co jeszcze? Ochłodzenie w Europie, jak widać, jest. Podobno są nawet jakieś rekordy zimnego kwietnia. Żeby nie było, wiem, że o czymś takim pisała też jakaś rosyjska naukowiec. Jeszcze odnośnie krwi. Za około dwa lata zaczną się przypadki nagłego gęstnienia krwi u ludzi. Jeszcze jedna kwestia. Chyba o tym nie pisałem, ale miałem i zapomniałem. Dlatego nie jestem pewny czy już napisałem czy jeszcze nie. Chodzi o tak zwaną śmierć. Pisałem kiedyś, że w dzieciństwie/młodości czytałem książki. Też bajki. Też o tym, jak to ktoś zablokował śmierć. Żeby ludzie nie umierali. Chyba w latach osiemdziesiątych albo coś koło tego wykorzystałem ten motyw do zablokowania umieralności. Wtedy umieralność było dużo wyższa niż teraz. Oczywiście ludzie nadal umierali i umierają, ale wielu na tym co zrobiłem skorzystało mając dłuższe życie. Miało to, między innymi, ten cel, żeby szybciej osiągnąć odpowiednią liczbę ludności Świata i, związane z tym środki finansowe. Ponieważ środki finansowe, jak wiadomo, nie są mi przekazywane to już jakiś czas temu zdjąłem tę barierę na nieumieranie. Co to oznacza to wiadomo. Nawet widać po tym co się dzieje od kilku lat. Mówiąc inaczej. Zrezygnowałem już z tego, że ludzkość zrobi dla mnie zrzutkę i wprowadziłem zwyczajny tryb, który zawsze w takich sytuacjach obowiązywał. Ten tryb wielu zna z tak zwanej historii. I, na marginesie. Wirus nie ma uczyć pokory. Bo bycie pokornym po tym gdy mi się nie zapłaciło mija się z celem. A, nawet bardziej mnie to drażni. Nie ma posypywania głowy popiołem, gdy widzi się, że, przekroczyło się granicę błędów. SUSZE 01/05/2021, godz. 22:50 Maj 2021. Miesiąc powodzi, wichur i politycznych zawirowań i wirów, też w Kosmosie. wpis z dnia: 01.05.2021 godzina 21:47 Sytuacje z brakiem tlenu jakby się nasilają. Na tym zatoniętym okręcie też podobno miało zabraknąć tlenu. Chociaż, skoro się rozpadł to pewnie już wcześniej ludzie zginęli. Co do modlenia się (o, czym już pisałem), też były zdarzenia, że tam, gdzie ludzie się modlą dzieją się różne nieprzyjemne zdarzenia. Ulewy, brak powietrza itp. Ogólnie mówiąc, jak już pisałem, modlenie się bez płacenia mi to próba wyłudzenia. I, piszę to w sposób delikatny. Kilka razy wspominałem, że potrafię "uzdrawiać". Przykładów trochę było, ale takich raczej ogólnych. Kiedyś rozmawiałem z jedną kobietą. Taką niby wegetarianką albo weganką czy coś koło tego. Ale ciastka z cukierni to, jak czytałem na jej Fb, wcinała bez opamiętania. Że niby nie je zwierząt ani niczego co ma oczy. A, rośliny to niby są martwe? Nie chciałem wdawać się z nią w jałową dyskusję, bo, jestem zdania, że, każdy ma swoją opinię na jakiś temat. Ale miałem jej wtedy powiedzieć, albo napisać, żeby się nie wygłupiała i, chociaż od czasu do czasu zjadła jakąś rybę albo mięso. Wiadomo, organizm jakby nie było, musi produkować różne rzeczy więc musi mieć na to składniki. Jeżeli nie ma ich w pożywieniu to ściąga je z różnych części organizmu, jeżeli jeszcze gdzieś są. A, jeżeli nie ma to zaczyna się rekonstrukcja organizmu. Co często kończy się ciężkimi powikłaniami. Miałem też jej napisać, żeby nie jadła tylu ciastek, bo takie rekompensowanie zapotrzebowania innymi składnikami to przejaw braku tych innych. Organzim szuka różnych sposobów żeby, wbrew czynnej świadomości, która blokuje mu pozyskiwanie elementów (czyli wbrew decyzjom danego człowieka) jakoś uzupełnić braki. Wiadomo, że w ciastkach są różne składniki, czasami w śladowych ilościach też te potrzebne. Jeżeli nawet nie, to i tak organizm będzie szukała jakichś zastępczych składników. Ale nie napisałem. Miałem też jej wtedy powiedzieć/napisać, że jak nie zacznie jeść mięsa to szybko zachoruje (i, to poważnie). Tego też nie napisałem. Bo, wiadomo. Człowiek coś napisze, z dobrej chęci, żeby przestrzec, a, ktoś tam albo się obrazi, albo potem uzna, że może coś zmajstrowałem żeby wyszło na moje. Za, jakiś czas, chyba za rok albo coś koło tego, czytam, że, choruje i, że ma tak zwanego raka. Pisałem, że choroby trzeba określać takimi terminami, które będą je niwelować. Ludzie nazywają choroby tak, jakby chcieli je wzmacniać. To, oczywiście błąd. Logiczny i intencjonalny. I, tak. Potem czytam, miała operację. Niby w miarę dobrze. Ale, po jakimś czasie miała mieć chyba jakąś kontrolę. I, wiadomo, bała się przerzutów itp. To, jakoś tak tydzień albo trochę wcześniej przed tym jak miała mieć tę kontrolę zrobiłem (sam, bez jej zgody) mały telepatyczne seksualne co nieco. Wcześniej, po tej operacji, też robiłem coś w tym stylu. I, zawsze, po tym ostatnim razie też, tak na drugi dzień czytam, że, a, to naszła ją chęć zupę ugotować, chociaż tak normalnie to jej się nie chce. A, to coś innego też ugotowała. Po tej kontroli okazało się, że (chyba, bo nie wiem) niby wszystko jest dobrze. Pisałem kiedyś, że takie telepatyczne oddziaływanie może wspierać w nabieraniu zdrowia. Organizm, jak wiadomo, jest nastawiony na przetrwanie gatunku. Często różne choroby tworzą się dlatego, że ktoś blokuje w sobie różne funkcje, które organizm ma wprogramowane. Takie oddziaływanie o podłożu seksualnym ma to do siebie, że dany organizm odczuwa zainteresowanie więc jakby programuje się do zadań z tym związanych. A, że, często w podtekście (dla organizmu) chodzi o rozmnażanie, to taki organizm, który odczuwa takie oddziaływnie stara się usunąć wszystkie przeszkody, które mogłyby zakłócić ten proces. W, tym i różne choroby. Oczywiście, takie oddziaływanie wymaga pewnych nastawów, które jakby kolidują (też już pisałem) z codziennymi nastawami potrzebnymi do zwyczajnego funkcjonowania. I, między innymi, dlatego trzeba mi za to płacić. Zdrowie, jak wiadomo nie ma górnej granicy wartości więc te pieniądze, których ja jakby oczekuję nie są aż takie duże. Problem w tym, że, gdy robię coś takiego samoistnie to dany człowiek sobie przypisuje (albo jakimś oddziaływaniom typu modlitwy - te też oddziałują, ale ja robię to po prostu lepiej, szybciej i skuteczniej) skutki powrotu do zdrowia. Napisałem ludzie z małej litery więc to też coś znaczy. Co? Łatwo się domyślić, że chodzi o zmianę mojego nastawienia do tychże ludzi. Skoro już się tak rozpisałem to napiszę jeszcze coś. Ileś lat temu, ze dwadzieścia albo jakoś tak była w Świebodzicach pewna kobieta. Co mnie gdzieś widziała na ulicy to tak jakby chciała uciekać. A, ja miałem coś takiego, że chciałem do niej podejść (w, sumie jej nie znałem, tyle co na ulicy widziałem) i powiedzieć jej mniej więcej coś takiego: Niech Pani nie jedzie z córką nad morze, bo ona ma jakąś chorobę, która jej tam zaszkodzi. I, że może przez to umrzeć. I, tak za nią, gdy ją zobaczyłem, jakby szedłem. Tyle, że ona, tak jakby ją coś odpychało ode mnie, unikała mnie. Niby to proste, bo wystarczyłoby nawet krzyknąć do niej, że chcę jej coś powiedzieć. Ale to tak nie działa. Wyszło, że nic jej nie powiedziałem. Za jakiś czas chyba matka mówi mi, że pojechała z córką nad morze. I, że jej córka nie żyje, bo miała jakąś chorobę, która ujawniła się nad morzem i przez nią zmarła. I, co mogłem na to powiedzieć? Albo pomyśleć? Inna sytuacja. Też już kilka lat temu. Jestem na poczcie. Mam jakiś list do wysłania czy coś takiego. Siedzi kobieta. Taka trochę tęga. Miałem płacić, czy podać ten list. I, tak, ni stąd ni zowąd naszła mnie chęć (a, chwilę przed tym wszedłem na moje nastawy innego typu) żeby wsunąć dłoń przez okienko, złapać jej dłoń i powiedzieć coś takiego: potem będzie dobrze. Nie zrobiłem tego, bo wiadomo, zachowanie nietypowe. Ale pomyślałem w ten sposób. I, wyszedłem. Za jakiś tydzień albo dwa tygodnie, chyba matka mówi mi, że był wypadek samochodowy. I, to o tej kobiecie mi mówi. I, co mogłem wtedy pomyśleć? Takich zdarzeń miałem więcej i, to już wiele lat temu, też w młodości, ale nie ma co wszystkich opisywać. Na marginesie. Pisałem, że nie jestem wyznawcą. Niektórzy pewnie myślą, że to moja sprawa i nikogo to nie musi interesować. Z, tym jest tak, że, gdybym starał się być wyznawcą, na przykład katolickim, tak, jak jestem niby oficjalnie zaksięgowany (śmiech) to wtedy dla Katolików nastały by bardzo ciężkie czasy. To, jak z wojskiem. Byłem tam po to, żeby po prostu rozwiązać wojskową służbę zasadniczą. To samo byłoby z Katolicyzmem i z każdą inną religią. Chociaż ja i bez tego potrafię (i, pewnie to zrobię) rozmontować każdą religię. W, końcu, kto ma to umieć jeżeli nie ja? Wrzucam to w "Susze", bo będę robił od przyszłego roku susze na całej Ziemi i w Świecie więc już teraz daję taki podtekst. Ta zielona niby gwiazda, którą widziano chyba w USA to też ja. Ta chmura, o, której piszą, że była tam najzmniejsza zmierzona temperatura, chyba to było w 2015 roku, to pewnie też skutek tego co wcześniej pisałem o zlodowaceniu. Mogę też dopisać, że są już zaprogramowane opady dużych skał lodowych. I, to w bardzo dużych ilościach. To odnośnie tak zwanego, końca świata. SUSZE 11/03/2022, godz. 00:59 Kto czyta nie błądzi. Wpis z dnia: 10.03.2022 godzina: 23:40 koniec [ więcej.. ] SUSZE 09/05/2021, godz. 20:15 Cofam dobrobyt wpis z 08.05.2021./09.05.2021 [ więcej.. ] SUSZE 03/05/2021, godz. 16:38 Nietypowo albo typowo. wpis z dnia: 02.05/03.05.2021 [ więcej.. ] SUSZE 01/05/2021, godz. 22:50 Maj 2021. Miesiąc powodzi, wichur i politycznych zawirowań i wirów, też w Kosmosie. wpis z dnia: 01.05.2021 godzina 21:47 [ więcej.. ] SUSZE 22/08/2016, godz. 19:05 Odnośnie pożarów w USA wpisano: 22.08.2016 godzina 18:05 Jak wiadomo, w USA są duże pożary w Kalifornii. Podobno mogą trwać jeszcze przez wiele dni. Mam propozycję. Niech Amerykanie w swoich mediach zapytają, czy mają zamówić u mnie sprowadzenie przeze mnie w tamte regiony dużych opadów deszczu w celu ugaszenia tych pożarów. Niech będzie, że bez płacenia. Jeżeli mieszkańcy zagłosują na tak, to niech dadzą mi znać, a ja w kilka dni sprowadzę tam takie ulewy, że pożary ustaną. Albo niech od razu ktoś od nich poda w ich telewizji, że zamówi u mnie opady deszczu, a potem do mnie napisze z zamówieniem. SUSZE 07/09/2014, godz. 20:40 Oferta dla mieszkańców Kaliforni wpisano: 07.09.2014 godzina 19:39 Od przyszłego, 2015 roku, zacznę robić susze. Praktycznie w każdym regionie Ziemi. W miejscach, w których dotychczas było sporo opadów, będzie ich znacznie mniej. Dlatego dam możliwość odpłatnego zamówienia opadów deszczu przez mieszkańców Kaliforni, o których mówią w mediach, że mają suszę. Oferta jest ważna przez około miesiąc czasu. Mogę sprowadzić do Was długotrwałe opady deszczu na dowolny okres ale biorąc pod uwagę, że chcę za to tylko dziesięć milionów dolarów amerykańskich to opady mogą być przez około trzy, cztery tygodnie. Czas rozpoczęcia realizacji od złożenia zamówienia to około dwa tygodnie. Nie wiem ilu mieszkańców liczy Wasz stan ale sądzę, że zebranie dziesięciu milionów dolarów to nie jest wielki problem. SUSZE 17/07/2012, godz. 13:32 Zdaje się, że wpisano: 17.07.2012 Na 2010 zapowiadaliśmy, że "W Stanach Zjednoczonych ten rok będzie pod znakiem suszy i wielkiej powodzi.". Ten, czyli 2010. Z tego co widzimy przesunęło się to na 2012. Bo to chyba w tym roku była w USA i powódź i teraz jest susza. Bo, o ile pamiętamy to w 2010 suszy w Stanach Zjednoczonych nie było. SUSZE 07/06/2002, godz. 22:12 SPRAWDŹ CZY SIĘ SPEŁNIĄ naszym zdaniem w 2002 roku będzie miała miejsce wielka susza na obszarze Azji od Iranu do Laosu. Także w rejonie morza Kaspijskiego. W Europie susza wystąpi najprawdopodobniej w Hiszpanii. Strony: << | 1 | 2 |